Fot. Wojciech Kardas / Agencja Wyborcza.pl
Gollob skazaniec
Jason Crump, kiedyś as toruńskiego Apatora i żużlowy mistrz świata, mówiąc o Gollobie kręci głową z niedowierzaniem. - Aż dziwne, że nikt tu w Polsce jeszcze nie nakręcił o nim filmu.
Leszek Blanik, mistrz olimpijski w gimnastyce sportowej i poseł Platformy Obywatelskiej: - Co tu wiele mówić. Podziwiam Golloba.
Tomasz Lis, dziennikarz telewizyjny: - Do żużlowców, ze względu na specyfikę tego sportu i potrzebną do niego odwagę, w ogóle trzeba mieć duży szacunek. A dla Golloba szczególny. Niesamowity charakter.
Kiedy zapytać o Golloba Zbigniewa Bońka, legendę polskiego futbolu, mówi jeszcze szybciej niż zwykle. - Co za facet! Gdzie tylko byłem, komu tylko mogłem, opowiadałem o Gollobie. Niezłomny.
- Fachowcy twierdzą, że mama naszego świetnego żużlowca, pani Czesława Gollob, miała ciężki poród. Ponoć Tomasz urodził się od razu z motocyklem - tak w grudniu 2001 roku Jerzy Matuszak, spiker charytatywnego turnieju żużlowego na bydgoskim lodowisku, zapowiedział wejście na taflę Golloba.
Żart jest symboliczny. 44-letni dziś Gollob przez ponad połowę życia był niczym skazany na żużel. Choć chwytał się wszystkiego, co związane z rywalizacją. Był w klasie pływackiej, więc przyzwyczaił się do wczesnych poranków na basenie. Sprawdzał się w łyżwiarstwie, ale wolał hokej na lodzie. Uwielbia narty, siatkówkę, trudno go pokonać w tenisa. W Polonii Bydgoszcz grał w piłkę nożną przez sześć lat, na przeróżnych pozycjach. A na treningi jechał albo na rowerze, albo biegł.
Aż wsiadł na motocykl. Fascynacja motoryzacją Tomasza i jego brata Jacka, wygrała z nauką. Skończyli wtedy edukację na podstawówce. Później Jacek żartował, że ma wykształcenie wyższe. Wyższe żużlowe. Tomasz w ogóle o nauce mówić nie chciał. Był rok w zawodówce, rok w liceum. Aż zajął się na dobre żużlem.
Jako nastolatek zbierał porzeczki, kopał ogród, by uzbierać pieniądze na stół do tenisa, i sprowadzał z Niemiec używane samochody. Aż wszystko co miał zainwestował w sprzęt żużlowy. Dziś jego park maszyn robi ogromne wrażenie. Zestaw motocykli jest ogromny. Są też różne typy samochodów i kilka maszyn do motocrossu. Kiedyś Gollob miał nawet typowe ścigacze do rozwijania zawrotnych prędkości na szosie. Teraz jeździ już wolniej, nie są tak potrzebne.
Niemal dwadzieścia lat później przyzna się w Gazecie Pomorskiej, że zdarza mu się nawet śnić o motocyklach. Kiedy się obudzi, pędzi do warsztatu spisać pomysły ze snu.
Bydgoszczanin znający, jak to określa, klan Gollobów: - Nie byłoby Tomka bez ojca. Trzymał go krótką ręką, był kontrowersyjny, ale skuteczny. Władek robił wszystko: od organizowania wyjazdów, przez zajmowanie się sprzętem, dawanie rad. Tomek i Jacek mieli tylko uczyć się jeździć. Nic więcej.
W Bydgoszczy do dziś wspominana jest jedna z konferencji prasowych, na których Gollob senior wskazał na swojego syna i stwierdził, że to przyszły mistrz świata. Dziś wspomina: Patrzyli na mnie jak na kosmitę.