Choć pół ligi chciałoby Grega Hancocka (na zdjęciu), Petera Kildemanda i Krystiana Rempałę, prezes klubu Andrzej Łabudzki zakłada nie tylko ich zatrzymanie, ale i wzmocnienie. Spółka zakłada, iż bez problemów przejdzie proces licencyjny czym pokaże, iż stać ją na regularne kontrakty liderów. A Hancock i Kildemand z tego, co mają w Rzeszowie są zadowoleni. Tam mogą liczyć na pozycje niekwestionowanych liderów i stosunkowo łatwiejsze do zdobycia punkty niż w mocniejszych klubach, gdzie konkurencja zrobiłaby się większa.
Po wielu latach tłustych nadchodzą - prawdopodobnie - chude. I to bardzo chude. Falubaz zwykle rozdawał karty na transferowym rynku, ale teraz jest cichy. Sezon skończył ze sporymi długami (ok. 2 mln zł) i bez planowanego awansu do play-off. Nie stać go będzie raczej na zespół pełen gwiazd. Stąd coraz głośniej o tym, iż drużynę zmienić może Patryk Dudek (na zdjęciu), który byłby mile widziany praktycznie w każdym zespole PGE Ekstraligi. Jarosław Hampel spiera się z władzami klubu o niespełna pół miliona zł. W kontekście Zielonej Góry coraz bardziej spodziewać można się wariantu bardzo oszczędnościowego. I to w wersji optymistycznej - by otrzymać licencję w lidze trzeba przecież załatwić kwestie formalne, a to w przypadku finansowych problemów Falubazu może być trudne.
Zespół czekają spore zmiany po nieudanym sezonie i 6. miejscu - to znacznie gorszy wynik niż spodziewano się po zdobyciu mistrzostwa Polski. Najważniejszą postacią Gorzowa nie jest już Krzysztof Kasprzak, a Bartosz Zmarzlik. To wokół niego ma być tworzony nowy zespół. Gorzów ma niemałe pieniądze i cieszy się ogromnym zainteresowaniem w mieście, więc można spodziewać się stworzenia ciekawego zespołu. I to niekoniecznie z Kasprzakiem w składzie. Choć szara eminencja klubu, Władysław Komarnicki, zapowiedział, iż ten powinien pozostać w klubie, to warunkiem jest obniżka - nawet spora - jego kontraktu.
Nieoficjalnie mówi się, iż transfer Grega Hancocka jest już przesądzony, a jego ogłoszenie to tylko kwestia czasu. Jeśli tak będzie, to dobra decyzja klubu. Ten potrzebował lidera, żużlowca regularnie zdobywającego po kilkanaście punktów w meczu. Takim będzie Hancock - o ile nagle nie zacznie traktować najbliższego sezonu jako wstępu do żużlowej emerytury. Z władzami klubu rozmawiał też Jason Doyle brany pod uwagę w kontekście nowego sezonu. Kibice raczej nie powinno spodziewać się Grigorija Łaguty. Niepewna jest przyszłość Adriana Miedzińskiego, który w trakcie sezonu wyrażał zdziwienie decyzjami kadrowymi w klubie. On sam też nie zachwycał - nawet biorąc pod uwagę to, iż sezon zaczął mimo kontuzji. Kto mógłby wzmocnić KS Toruń? Wszystko zależy od pieniędzy - pojawia się opcja z Patrykiem Dudkiem, który już kilka razy był bardzo blisko klubu z Pomorza.
W lidze nie brakuje chętnych na Janusza Kołodzieja, ale ten podkreśla, iż pierwszeństwo w rozmowach ma Unia. Tam również, przy wsparciu Azotów, uruchomił swoją szkółkę żużlową, więc można spodziewać się, iż trudno będzie go skusić inną ofertą. Z południa Polski ruszać się nie chce również Martin Vaculik. Zadowoleni są także Duńczycy - Kenneth Bjerre i Leon Madsen. Tarnowianie chcą zbudować znów mocny zespół, a do tego potrzebują zatrzymania ubiegłorocznego składu oraz zatrudnienia jednego wartościowego juniora. To będzie priorytet klubu.
Tu, podobnie jak w Lesznie, decyzje zapadają szybko i konkretnie. Kontrakty przedłużyli mistrz świata Tai Woffinden oraz krajowy lider, Maciej Janowski. Zakładając, iż w imponującej formie będzie też Maksym Drabik, wrocławianie mają już teraz bardzo mocny i ciekawy trzon drużyny. Pomysł na drużynę we Wrocławiu jest prosty, ale może być niezwykle skuteczny. Nie ma w niej dochodzić do rewolucji, trwać ma za to konsekwentne budowanie jej w oparciu o wyrazistych liderów. Wystarczy zatrzymanie np. Michaela Jepsena Jensena oraz wymiana jednego ze słabszych ogniw w zespole, a Betard Sparta może mieć drużynę znów na finał PGE Ekstraligi.
Dream-team będzie trwał nadal. Szybko przedłużono kontrakt z Emilem Sajfutdinowem i Nicki Pedersenem. Trudno spodziewać się, by spore środowisko sponsorów klubu zgodziło się na rozbicie najlepszej drużyny minionego sezonu, więc nikogo nie zdziwi pozostanie w drużynie braci Piotra i Przemysława Pawlickich. Chyba, że... do Leszna powróci Jarosław Hampel. Jest w sporze z Falubazem Zielona Góra i możliwe, że będzie szukał nowego pracodawcy. W Lesznie był doceniany, więc być może Unia zdecyduje się na wariant, w którym to Hampel znajdzie się w centrum. Pewne jest jedno. Leszno jest dziś w takiej sytuacji, iż - dzięki mistrzostwu Polski - może rozdawać karty, bo finał i złoto dały klubowi spore zyski. Wzrosła też wartość medialna drużyny, co przekłada się na zainteresowanie sponsorów.
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze