Nowoczesne roboty chirurgiczne da Vinci powstały dla amerykańskiego wojska. Dzięki zaawansowanej technologii natychmiastową operację mógł przeprowadzić lekarz oddalony o setki, a nawet tysiące kilometrów od rannego żołnierza. Z czasem urządzenia coraz częściej zaczęły pojawiać się w szpitalach dla cywilów. Dziś z powodzeniem wykorzystywane są na całym świecie - w Stanach Zjednoczonych działa ich ponad trzy tysiące, w Niemczech ok. 80, a w Czechach 9. W Polsce do tej pory pochwalić się nim mógł Wojewódzki Szpital Specjalistyczny we Wrocławiu. Od zeszłego tygodnia drugi robot da Vinci w kraju znajduje się w toruńskim Specjalistycznym Szpitalu Miejskim. Freddie, bo tak brzmi mniej oficjalna nazwa toruńskiego modelu, pomoże głównie starszym osobom z onkologicznymi problemami urologicznymi.
Jak działa da Vinci? System składa się z dwóch części: chirurgicznej konsoli i robota medycznego z czterema ramionami. Trzy z nich wyposażone są w przeróżne narzędzia chirurgiczne, m.in. skalpele, nożyczki, imadła i kleszcze, na czwartym zamontowana jest kamera endoskopowa, która przesyła obraz do konsoli. Dzięki temu lekarz sterujący robotem ma doskonały podgląd operowanego fragmentu ciała - w trójwymiarze, wysokiej rozdzielczości HD oraz wielokrotnym powiększeniu. Warto dodać, że poza obrazem, chirurg dostaje również informacje dotyczące siły nacisku, elastyczności i oporu operowanych tkanek.
- To Formuła 1 medycyny. Robota z powodzeniem wykorzystują urolodzy, kardiolodzy, ginekolodzy i laryngolodzy. Po takich operacjach rekonwalescencja jest o wiele krótsza, pacjent szybciej wraca do zdrowia i do domu. To szansa szczególnie dla osób starszych, które ze względów bezpieczeństwa nie mogą być poddane standardowym procedurom - mówi prof. Tomasz Drewa, dzięki któremu nowoczesna aparatura znalazła się w Toruniu. Lekarz razem z zespołem wystartowali w konkursie Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Wśród 150 zgłoszeń ich projekt zajął trzecie miejsce - na jego realizację otrzymali 33 mln zł. Sam Freddie kosztował ok. 7 mln zł. - Od strony naukowej projekt dotyczy skonstruowania w laboratorium elementu ludzkiego ciała, które pozwoli wyprowadzić mocz na zewnątrz po usunięciu, przy użyciu właśnie tego robota, pęcherza moczowego objętego procesem nowotworowym - tłumaczy prof. Drewa.
Realizacja projektu potrwa trzy lata. Pierwszą operację medycy chcą przeprowadzić już we wrześniu - na razie cały personel obsługujący da Vinci przechodzi niezbędne szkolenia. Lekarze planują operować ok. 100 pacjentów rocznie. W budżecie projektu są na to środki - to ważne, ponieważ na razie Narodowy Fundusz Zdrowia nie refunduje zabiegów przeprowadzanych przy użyciu supernowoczesnego robota. Lekarze mają jednak nadzieję, że z czasem Fundusz zdecyduje się na finansowanie operacji.
- Myśmy zaczęli już starania i liczymy na to, że zarówno Towarzystwo Urologiczne, jak i gremia lekarskie, naukowe poprą nas, żeby włączyć do finansowania również te procedury - mówi Krystyna Zaleska, dyrektor Specjalistycznego Szpitala Miejskiego w Toruniu.
Po zakończeniu projektu jest szansa, by da Vinci pomagał w pracy nie tylko urologom, ale też lekarzom innych specjalizacji.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze