Było tak, jak zapowiadali organizatorzy: głośno, barwnie, radośnie i przy dźwiękach samby. Parada z tęczowymi flagami, parasolami i balonowymi jednorożcami przeszła z Bulwaru Filadelfijskiego, przez staromiejskie uliczki i Bydgoskie Przedmieście. Wzięli w niej udział nie tylko torunianie – zjechali na nią także mieszkańcy wielu innych miast, m.in. Włocławka, Bydgoszczy, Gdańska, Poznania i Warszawy.
– Wielokrotnie byliśmy pytani, czy w Toruniu potrzebny jest Marsz Równości? Czy Toruń gotowy jest na Marsz Równości? A czy my jesteśmy gotowi całe życie milczeć i siedzieć w szafie? – mówiła Marta Siwicka, jedna z głównych organizatorek toruńskiego marszu. – Osoby LGBT są częścią naszego społeczeństwa. Ich pełnoprawne uczestnictwo w przestrzeni publicznej i społecznej nie powinno być kwestionowane. Nie mamy zamiaru się podporządkowywać i pozwalać, by zwyczajne zachowania były nazywane afiszowaniem się. Dlatego idziemy dzisiaj w tym marszu. My i wszyscy, dla których ważne są takie wartości jak wolność, równość i różnorodność.
Organizatorom marszu zależało na pokazaniu zróżnicowania społeczności nieheteronormatywnej: gejów, lesbijek, osób biseksualnych, interseksualnych, aseksualnych i transseksualnych. Drugim, ale nie mniej ważnym celem marszu było zwrócenie uwagi na trudności, z którymi spotykają się na co dzień. Na trasie przemarszu robiono przystanki, podczas których wysłuchać można było krótkich przemówień – każde poświęcone jednemu z pięciu najważniejszych dla społeczności LGBTQIA+ problemów.
Pierwszym była widoczność.
– Cały czas słyszymy komentarze: „niech robią, co chcą, ale w domu”, „niech się nie afiszują”, „nikt przecież nie organizuje parad hetero”. Osoby LGBTQIA+ są mieszkańcami naszego miasta i jest ich wielu, a zwykle odmawia się im równego uczestnictwa w przestrzeni publicznej – tłumaczyła Marta Siwicka.
Kolejną, nie mniej istotną kwestią, był brak edukacji – organizatorzy parady podkreślają, że w szkolnych podstawach programowych brakuje zagadnień dotyczących tożsamości seksualnych. Poruszono także problem homofobii i dyskryminacji, szczególnie wśród młodzieży.
– 63 proc. młodzieży nieheteronormatywnej myślało o samobójstwie, w grupie heteronormatywnej ten wskaźnik wynosi 12 proc. To ogromna przepaść. Ponad 70 proc. młodych ludzi doświadczyło bądź było świadkiem zachowań homofobicznych – mówiła Ivka Macioszek, toruńska artystka i działaczka feministyczna. – Sama jestem nauczycielką, dobrze wiem, że się o tym w szkole nie mówi. Mam nadzieję, że w przyszłym roku, na kolejnym marszu, będą z nami nauczyciele i nauczycielki.
Na kolejnych przystankach zwrócono uwagę na brak regulacji prawnych dotyczących związków jednopłciowych oraz sytuację osób transpłciowych. Pod salą koncertową na Jordankach głos zabrała Edyta Baker, która od dekady aktywnie uczestniczy w działaniach i pracuje w Fundacji Trans-Fuzja. - W Polsce nie ma uregulowań prawnych i procedur medycznych dotyczących osób transpłciowych. System działa tak, że nadal w przypadku korekty płci musimy pytać się o zgodę rodziców. Ja mam 50 lat i muszę nadal pytać swoich rodziców, kim jestem! Chcemy, żeby wreszcie zapanowała u nas normalność, żeby każdy mógł być tym, kim chce.
Zgromadzenie zakończyło się przed godz. 15 pod Teatrem Horzycy. Według szacunków organizatorów w pierwszym Marszu Równości wzięło udział ponad tysiąc osób. Do Torunia przyjechali działacze i aktywiści z Warszawy, Poznania, Wrocławia i Gdańska. Pojawili się także toruńscy artyści, wykładowcy akademiccy i społecznicy. Maszerowały całe rodziny. Nad tłumem powiewały tęczowe flagi, a szczególnym zainteresowaniem cieszyła się manifestacja "Obozu Tęczowo-Radykalnego".
Wszystkie komentarze
Nie widzę ojca Tadeusza. Czyżby ,,wolność i równość'' była mu obca????????
Ale ,,różnorodność'' datków, to chyba lubi, prawda.
Nareszcie ten Toruń wygląda jak prawdziwe miasto. Brawo.
Normalne niewykluczające pytanie tylko dla facetów.
Pytam, bo w miare dodawanie literek do tego skrotu ruch staje sie coraz mniej powazny. Osoby o "dziwnych" zamilowaniach seksualnych (Q), wszyscy, ktorych zwiazek z osoba jednej plci nudzi (B), zaczynaja domagac sie tych samych praw, co niegdys osoby homoseksualne? Ich żądanie bylo sluszne, bo ich orientacja byla wrodzona, a nie wynikala z jakiegos widzimisie czy braku opanowania. Dzis do tego dochodzi jeszcze jakis "plus", czyli co - orientacja na cokolwiek? Jak sie ja posiada, nalezy sobie zazyc srodek uspokajajacy, a nie zawracac nam glowe.
Grunt to móc sobie kogoś wykluczyć i poczuć się lepiej.
Teraz homoseksualizm już jest legitny, a aseksualizm nie? Weź daj ludziom żyć i nie marudź.
Mam świadomość od bardzo dawna, że ludzie o takich orientacjach istnieją, mają swoje kluby, mają swoje imprezy, absolutnie nie chcę im tego zakłócać ale nie chce aby mnie na siłę uświadamiano o tym czy tamtym, ja już swoje życie ułozyłem i w tym kierunku ani milimetra się nie zmienię. Co do edukacji seksualnej w szkołach, to uważam, że zarówno taki przedmiot jak i religia powinny z nich zniknąć a w zamian za to poświęcić ten czas na przedmioty ścisłe, bo o rozwój fizyczny to każdy sam potrafi zadbać, bylby tylko chciał.
Z tego co czytam to niczym się to nie różniło od pewnych opraw religijnych, przemarsz od punktu do pumktu a w nich przemówienia, odczyty, nauki, lepsze były pochody 1 majowe, bo szli, machali, rozmawiali a tylko przed trybuną coś tam czasem wykrzykiwali a sam sekretarz im odmachiwał i pokazywał wyciągnięta dłoń co oznaczało : Pieciolatka w cztery lata, na trzy zmiany, dwoma rękami, za jedną pensję:)))
Drażniły mnie kiedyś strajki ostrzegawcze, solidarnościowe i w ogóle jakieś głupawki bo i tak musieliśmy po godzinach to odpracowywać a jak człowiek przerwie pracę to ma mniejsze skupienie i mniejsza wydajność a płacili nam od zrobionej roboty a nie na godzinę. Jeszcze jeden głupi odruch, śpiewanie hymnu przy lada okazji, bardzo mnie to drażniło i drażni.
Jakby nie patrząc na temat, czy to od dupy strony, czy prawdy smoleńskiej czy innych nie mniej bzdurnych tematów są to tylko manifestacje określonych środowisk a zupełnie nic nie znaczące dla przyszłości państwa i rozwoju społęczeństwa.
No cóż, marsze działają, bo jesteśmy zwierzętami stadnymi i jak widzimy grupę ludzi idącą w jedną stronę to pierwszy odruch jest żeby do nich dołączyć. Tak tan mechanizm działał w 3ciej rzeszy jak ludzie dołączali do pochodów hitlerjugend, tak to działa jak idzie procesja na boże ciało, i tak samo to działa jak w Toruniu idzie parada równości.
Dzięki, czyli jestem jakiś aspołeczny, nie lubię tłumów.
Kto Ci się każe zmieniać? Marsz osób LBGT odbierasz jako uświadamianie na siłę? Przecież nikt Ci nie każe bywać na takich marszach, "kochać inaczej" czy zmieniać płeć. Żyj i daj żyć innym!
A jak przyszli po mnie, to nikt nie protestował, bo nikogo już nie było...?