Delikatnie mówiąc, wielu toruńskim klipom daleko do doskonałości. Nawet największym gwiazdom zdarzają się spektakularne liryczne i wizualne wpadki. W satyrycznej przyprawie przedstawiamy najgłośniejsze pomyłki muzyczne i filmowe ostatnich sezonów
REKLAMA
1 z 10
Ergo - Tango profanum
Czy wideoklip do piosenki zaczynającej się od słów Szaleństwo, budzi mnie kokon twoich nóg może być dobry? To bardzo dziwna piosenka, w której pojawia się absolutny relikt dawnego rockowego grania - tzw. solówka. W tych chwilach na koncercie gitarzysta osiąga absolutną ekstazę, zamyka oczy, gra tak delikatnie, jakby ciepłem palców skracał struny, a noga dyga się lekko na odsłuchu. W filmie jest tak dużo dymu, że wcale nie widać pod nim Toruńskiej Piwnicy Artystycznej. Ogólnie bolesne nudy: pan i pani uprawiają tango profanum, choć to dla mnie wygląda jak tango; zespół nie gra tanga, ale za to marnuje wódkę i cygara.
Po dłuższym namyśle to jednak profanacja, jak fragment polszczyzny pt. larwą ta miłość zdjęty nocą ból. Albo coś podobnego, bo ciężko wydobyć słowa spod wokalnej maniery frontmana.
2 z 10
Kobranocka - Jak zapomnieć
Z tekściarstwem Kobranocki na ogół jest dobrze, o ile oczywiście niezbyt wnikliwie będziemy się w nie wgłębiać. W Jak zapomnieć - wideo to dziełko wizualnej grafomanii - czytamy na przykład: dobermany twych dłoni / trudno jest poskromić / nie chcą lizać moich blizn / wyją teraz w tej piosence? albo terrorystom twych źrenic / łatwo krew mi spienić / kiedy odwracając wzrok / rozszarpujesz moje serce.
Bardzo się cieszę, że autor w pierwszej zwrotce postawił na konkret. Dlaczego nie jamniki? Też psy. Też je trudno poskromić. Też nie zawsze lubią lizać blizny, zwłaszcza kiedy na stole pojawiają się smaczniejsze podroby, czyli to rozszarpane z żałości serce.
Kobranocka jest już mniej konkretna z terrorystami. Wrodzona ciekawość każe mi zastanawiać się, czy chodziło o Front Wyzwolenia Kaszmiru twych źrenic albo Brygady Męczenników Al-Aksa twych źrenic. Tak to niestety jest z metaforami dopełniaczowymi - prosto się konstruuje, ale prowadzą na zatracenie. Aby stworzyć coś wyjątkowego, wystarczy wybrać sobie dwa całkowicie odklejone od siebie słowa. I już możemy poepatować lirycznością w stylu: łasice mych myśli nie chcą biegać po łąkach twego zapomnienia. Zachęcam Kobranockę do dalszych ćwiczeń poetyckich.
A co z klipem? Bohater pogrąża się w emo przy moście - po stracie lub z tęsknoty. Pracuje w studiu nagraniowym Butelki, więc w życiu ma nielekko. Poznaje blondynkę, ale tęskni za brunetką. Nie połapalibyśmy się z pewnością w obsadzie, gdyby nie ta różnica w umaszczeniu. Rozlepia plakaty, apeluje o garść zainteresowania ze strony dziewczyny, która go porzuciła.
Lecz dziewczyna jest już z innym, a on kocha i kochał będzie wciąż. Wybrała sobie blondyna, co to niejednej starszej pani stopy wymasował. Więc bohater idzie na most, pozbywa się fotografii i przypadkiem odnajduje blondynkę.
Żyją długo i szczęśliwie, wyjeżdżają do Wałcza, ona rodzi mu bliźnięta, jedno z nich na imię na Aisha.
3 z 10
Kobranocka - Ta noc zbyt pusta
Streśćmy. Zaczyna się, jak po łąkach i polach pędzi Michał Zaręba, toruński dziennikarz, a dziewczyna o męskich dłoniach szykuje się do wyjścia. Michał Zaręba, toruński dziennikarz, przypina rower do stojaka z napisem Toruń miastem rowerów. Później trafia do Bumaru.
Przychodzi do niego toruńska dziennikarka Iwona. W międzyczasie Kobranocka gra w największej sali CSW, którą niektórzy nazywają kościołem. Przychodzi do Michała Zaręby, toruńskiego dziennikarza, zły szef. Nie lubi postawy stażysty.
Michał Zaręba, toruński dziennikarz, poznaje nową pracownicę i udaje zdrowe zdziwienie. A zły szef łapie za pośladek jego bogdankę. Michał Zaręba, obrotny toruński dziennikarz, postanawia działać i odnajduje sekretny korporacyjny pokój zwierzeń, w którym zły szef zamierza przeprowadzić pierwszą rozmowę kwalifikacyjną. Pani jednak daje mu kosza, ale przechodzi z nim do innego pomieszczenia. Michał Zaręba, toruński dziennikarz, zapuszcza tam efektownego żurawia. Rozmowa kwalifikacyjna powoli zamienia się w zabawę w taczki na biurku.
Jest dramatyczna solówka, Michał Zaręba, toruński dziennikarz, atakuje szefa i traci pracę. W kapelutku jedzie rowerem. Ale pod Bumarem spotyka go bogdanka i rzuca się mu w ramiona, mimo że w Bumarze nieźle płacili, a szef, choć ma złą opinię, jest luz gość. I ma słabość: z biurka wyciąga zdjęcie rodziny.
A później zapewne Michał Zaręba, toruński dziennikarz, zabiera ją do Wałcza, ona rodzi mu bliźnięta, jedno nazywa się Aisha.
4 z 10
Open Blues - Seta w ryja
Czasem męczy mnie życie, może bardziej niż picie, czasem świat mnie dobija, bardziej niż seta w ryja - tak zaczyna się ta udająca bezpretensjonalność pieśń o poszukiwaniu wolności. W główną rolę wciela się Jacek Pysiak, aktor Baja Pomorskiego. Jego bohater nie wylewa za kołnierz, potrafi dać w szczękę, w malignie tworzy zagrożenie dla ruchu drogowego w Toruniu, a gdy ktoś kradnie mu nuty Sety w ryja, ląduje na ulicy. Na szczęście panowie z Open Blues nie padli ofiarą kradzieży, bo Seta w ryja brzmiałaby z każdego rogu ulicy.
5 z 10
Zagadka - Jeść mi się chce
Twórcy wideo zabierają nas do Lizard Kinga. Bohater tego - powiedzmy - autoironicznego klipu, a zarazem lider zespołu zamawia sobie do stolika górę paszy i ją spożywa. To z pewnością nie jest materiał dla osób o wrażliwych żołądkach. Nasz bohater zastanawia się, jaką przyjąć strategię dietetyczną, ale i tak woli oddać się radosnej konsumpcji. Energii mu przy tym nie brakuje, bo - jak wiadomo - tłuszcz to energia.
6 z 10
GoodWay - Historyjka
Niech ten kawałek będzie przestrogą przed grupami fanów broni ASG, strzelającej małymi plastikowymi kulkami. Zaczyna się od kontuzji w lesie, a kończy na alkoholizmie, porzuceniu rodziny i samobójstwie. Niektóre wojny są mniej okropne niż okropne wideoklipy. No i ta muzyka. Pedał, który Dżem ma za sprzęgło, panowie z GoodWaya mają za gaz.
7 z 10
H5N1 - Amfetamina
Nie wątpię, że H5N1 znaleźli wierną lokalną publiczność, jednak pod względem estetycznym to zupełnie nie moja bajka. Szczególną popularność zespół zdobył w czasie ostatnich wyborów samorządowych z racji tego, że zaangażowało się w nie dwóch jego najważniejszych muzyków. Teksty mają nie za dobre.
Ich szlagierem jest dramatyczna Amfetamina. Zniewala umysł, ciało wygina, / Amfetamina. / Prostuje zwoje, rozsadza żyły, szybko zabija. Zabija, co? Amfetamina. Nie miałem nigdy aż tak granicznych doświadczeń z rekreacyjnymi narkotykami, dlatego rozumiem, że autor tekstu leżał gdzieś w totalnej naćpie, bo ktoś podał mu amfę zmajoną z elektrolitem z akumulatora. Gitara w zwrotkach zachowuje się tak, jakby pod nią rozlegały się przestrzenie reaggowych riddimów. To trochę dziwi, zwłaszcza że reggae woli trochę bardziej finezyjne środki stylistyczne.
8 z 10
H5N1 - Generał
Znacznie weselej jest w Generale. To materiał dla ewentualnych hagiografów H5N1 - gdyby nie przemowa Jaruzelskiego i skandowane pod koniec utworu Solidarność, zupełnie bym nie wiedział, w jakim kontekście to wszystko należy umieścić. Zaczyna się tak: Cztery okruchy wydarte z chleba / szczęścia na ziemi wam przecież nie trzeba / nie trzeba radości kiedy po kryjomu, nie można wyjść na spacer z domu. Prawda, że dziwnie?
Refren jest jeszcze dziwniejszy: betonowy świat, ciemne okulary i złe ordery / przyszedł czas pokierunek sztandarów / za które musiało umrzeć zbyt wielu. Albo coś w tym rodzaju. Albo taki fragment w zwrotce: niewola ma boleć, choćbyś był z nią. Oni tak serio? Tak na poważnie? A może przeczytajmy to bez cudzysłowów? Nie trzeba radości, kiedy po kryjomu nie można wyjść na spacer z domu. Wierna publiczność bije brawo, kocha muzyków z uniwersyteckim wykształceniem i wspomina ideały Sierpnia.
9 z 10
PTP - Moja kobieta
Z duetami męsko-żeńskimi jest jeden zasadniczy problem - tekst na ogół pisze albo pan, albo pani. Rzadko robi się to wspólnie. W wypadku Projekt Toruń Północny i utworu Moja kobieta podejrzewam, że liryka jest domeną panów. Ciekaw jestem, jak głębokie pokłady kobiecości musieli w sobie odkryć nasi raperzy, aby napisać jako niewiasta: Ja tobie pragnę dowieść / że jesteś moim Bogiem / ja muzą twoją będę / w każdy dzień i w każdym momencie / To dla ciebie skarbie, jesteś całym moim światem.
W autorach bez wątpienia musiało się narodzić jakieś genderowe rozdwojenie, gdy w swoim słowniczku rymów notowali: Ciemne chmury, wiatr przenika miasto / ja tylko marzę by zobaczyć twoją jasność / wiem potrzebuję ciebie tak jak ty mnie / Ty tu swoją duszę ranisz - ja tamuję płynącą krew. Nie bądźmy małostkowi i nie znęcajmy się nad lirycznymi terrorystami, który usiłuje tamować coś, co płynie, jakby się dało tamować coś, co nie płynie. Pochwalmy za to ich zmysł rymotwórczy, bo zauważyli, że miasto można zrymować z jasność, choć zapewne długo się zastanawiali, czy nie lepiej byłoby wpisać w klauzuli ciasto, aby skonfundować do reszty hiphopową publiczność i tym samym przejść do lirycznego indie.
Później męski narrator ballady w stylu crunk zastrzega rezolutnie: Musisz to zrozumieć, że twój facet to raper / czasem kawał skurwysyna, który żyje z dnia na dzień / który wciąż zarabia hajs, bo potrzebny jest jak tlen. Nie wiem, kiedy zaczyna się różnica między pieniędzmi a hajsem. Podejrzewam jednak, że pieniędzy musi być bardzo dużo, żeby magicznie zamieniły się w hajs. Osiem albo dziesięć złotych na godzinę nie jest raczej hajsem.
10 z 10
Videoturisten - People ain?t no good
Nick Cave ląduje w Warszawie, wynajmuje samochód, do bagażnika chowa łopatę i worek wapna. Ma plan: chce zabić wszystkich związanych z przeróbką jego piosenki. Wokalistkę toruńskiego Videoturisten zostawi sobie na koniec. Wezwie kolegę felczera, który nie zdał ostatnich egzaminów zawodowych, bo za dużo pił. Muzycy będą się tłumaczyli, że sztuka, że electro, że oni tak specjalnie. Nick Cave i jego przyjaciel felczer sprawdzą, czy pod wpływem palnika zęby rzeczywiście pękają jak popcorn.
Wszystkie komentarze