Choć ze starego miasta we Lwowie na cmentarz Łyczakowski idzie się zaledwie kwadrans, jest to droga przez epoki. W tyle zostają wiekowe kamienice, pokryte patyną kopuły przykościelnych kaplic i brukowane ulice, którymi pod górę wolno suną tramwaje.
Kiedy na placu Mytna, na którym w upalne dni dzieci ganiają stada gołębi wokół fontanny, naprzeciwko słynącego z fresków klasztoru Bernardynów skręci się w ulicę Łyczakowską, po jej obu stronach pojawią się beżowo-bure kilkupiętrowe bloki. Kawałek za budynkiem, którego całą boczną ścianę zdobi socrealistyczna niebieska mozaika, znajduje się wejście do jednego z najstarszych cmentarzy Europy.
Cmentarz Łyczakowski został założony w 1786 r. w miejscu dawnej nekropolii, na której grzebano zmarłych na dżumę, dekretem cesarskim nakazującym likwidację cmentarzy przykościelnych w mieście (dla porównania: cmentarz Powązkowski otwarto w 1790 r., a P?re-Lachaise w 1804 r.). Projektujący go ogrodnicy znakomicie wykorzystali niezwykłe położenie na falistych, spadających tarasami zboczach, wytyczając alejki i dróżki, które obsadzono krzewami i drzewami.
Bardziej niż położeniem Łyczakowski od zawsze wyróżniał się swoim reprezentacyjnym charakterem. Wśród pół miliona pochowanych tu osób - nie tylko Polaków, ale także Ukraińców, Rosjan, Ormian i Austriaków - spoczywa wiele osobistości ze świata nauki i sztuki, m.in. Seweryn Goszczyński, Ludwik Rydygier, Karol Szajnocha, Benedykt Dybowski, profesorowie miejscowego Uniwersytetu i Politechniki, pracownicy Ossolineum.
Spacerujący jego alejkami szukają miejsca spoczynku Marii Konopnickiej ozdobionego popiersiem poetki, grobu Artura Grottgera, na którym stoi smutna postać ze zwieszoną głową, czy prostego grobowca Gabrieli Zapolskiej z wyrytymi na boku tytułami jej twórczości.
Większość osób trafiających tu po raz pierwszy, przede wszystkim jednak zachwyca się jego atmosferą: Łyczakowski jest jak muzeum pod gołym niebem. Spośród bujnej zieleni i w cieniu starych drzew o pniach oplecionych bluszczem, wystrzelają kolejne smukłe rzeźby, nagrobki, kolumny, obeliski i kaplice. Ponieważ na Łyczakowskim chowano bogatych kupców, mieszczan i urzędników, ich groby były naprawdę imponujące.
Dziś, spacerując siecią alejek przecinających ponad 45 hektarów cmentarza, można zobaczyć tysiące zdobiących nagrobki krzyży, gromnic, świec, klepsydr, piszczeli, trupich główek, płaczek i aniołów w rozmaitych pozach.
Podążając alejkami, które pną się w stronę Pohulanki, trafi się na Cmentarz Obrońców Lwowa (Orląt Lwowskich). Na zboczu z rzędami białych krzyży, katakumbami i kaplicą pochowano 3 tys. żołnierzy, studentów i gimnazjalistów poległych w czasie walk polsko-ukraińskich po I wojnie światowej. Często bardzo młodych - wielu z obrońców Lwowa, którzy stracili życie w czasie bitew ulicznych w mieście, nie miało 18 lat.
Ten cmentarz dewastowany i niemal zniszczony za czasów władzy sowieckiej, po roku 1989 został odrestaurowany i otwarty na nowo.
Wszystkie komentarze