Polska, 2018. Reż. Łukasz Grzegorzek. Aktorzy: Jacek Braciak, Karolina Bruchnicka, Bartłomiej Kowalski, Agata Buzek
Komediodramat o potrzebie odcięcia pępowiny i dojrzałości, jakiej to wymaga - także od rodzica. Jacek Braciak potwierdza mistrzowską formę.
To nie jest film o tenisie. Odyseja pomiędzy prowincjonalnymi turniejami, stacjami benzynowymi i kempingami stanowi w Córce trenera wyłącznie tło dla słodko-gorzkiej opowieści o relacji ojca z córką. Tło wiarygodnie zarysowane, bo reżyser Łukasz Grzegorzek wylał sporo potu na korcie. Po latach postanowił rozliczyć tamten burzliwy okres i zrozumieć decyzje własnego ojca, a może także swoją, o porzuceniu kariery. Stąd w spojrzeniu na Macieja Korneta tyle sprzecznych emocji, co tylko służy tej postaci, czyniąc ją wyrazistszą, prawdziwą. Kornet jest trenerem tenisa ziemnego. Dla utalentowanej, 17-letniej córki zrobiłby wszystko. Długo tworzyli z Wiktorią zgrany i nierozłączny duet. Kiedy jednak na horyzoncie pojawi się zdolny, ale mniej zdyscyplinowany chłopak, równowaga zostanie zachwiana.
Prędzej czy później musiało to nastąpić, w końcu oboje podążali drogą poświęceń i wyrzeczeń. Dziewczyna, która długo znosiła rygor treningów, chciałaby wreszcie pójść własną: zasmakować młodości, która jest bardziej skłonna wybaczyć błędy i niedoskonałości niż trener, bo ani się obejrzy, a umknie jej bezpowrotnie.
Odkryciem filmu jest oczywiście Karolina Bruchnicka w tytułowej roli, ale to Jacek Braciak daje popis jako ojciec w spirali oczekiwań i obsesji kontroli. Tak naprawdę jego bohater poprzez karierę córki próbuje nadać sens swojemu życiu. Musi w końcu zrozumieć, że rodzice nie powinni obarczać dzieci ciężarem spełniania własnych marzeń. Dla dobra swojego i córki. Jest w tym bohaterze sporo surowości, jest przerost ambicji, ale też szczere oddanie i miłość, choć czasem nieporadnie wyrażana. Wzrusza, bawi, irytuje. Widzimy jego błędy, ale czy mimo dobrych intencji nie popełniamy podobnych?
Skąpana w promieniach letniego słońca, zanurzona w świecie osobistych wspomnień reżysera historia ma więc bardzo uniwersalny wymiar. Grzegorzek należy do pokolenia polskich twórców, którzy lubią kino i oglądają filmy. Pozostaje wierny stylowi debiutanckiego Kampera, stąd recenzenci mnożą porównania do niezależnego kina spod znaku Sundance. W Córce trenera znajdziemy elementy kina drogi, narracji coming-of-age i sporo humoru. Niemiłym zaskoczeniem był dla mnie brak tego filmu w zeszłorocznym konkursie w Gdyni. Nie widzę sensownych argumentów za taką decyzją, nawet jeśli Córka trenera pewne mankamenty ma - zgoda. Uwodzi jednak narracyjną swobodą, atmosferą między leniwością a niespełnieniem (to zasługa m.in. zdjęć Weroniki Bilskiej, operatorki z doświadczeniem dokumentalnym), budowaniem emocji poprzez niepozorne, wydawałoby się błahe dialogi. W końcu wielkie sprawy wcale nie potrzebują szekspirowskiej skali, żeby wybrzmieć.
Piotr Guszkowski
Wszystkie komentarze