Grzegorz Giedrys: Zauważyłem, że znaczna część spektakli, które pojawią się na tegorocznym festiwalu, mówi o obecnej sytuacji w Polsce. Skąd ten kierunek?
Maurycy Męczekalski: Faktycznie jest kilka spektakli, które dotykają współczesności, tego, czym żyjemy tu i teraz w Polsce. Ale przedstawienia poruszające tę problematykę wcale nie stanowią większości spektakli prezentowanych na tegorocznym festiwalu. Jak co roku możemy mówić o niezwykłej różnorodności tematów, spraw i problemów, o których opowiadają goszczące na Klamrze teatry - od nowego spojrzenia na tradycję polskiego teatru barokowego, poprzez awangardę teatralną lat 20. XX wieku, traumę doświadczeń drugiej wojny, aż po tragedię w Czarnobylu. Dwa przedstawienia stanowią reinterpretację dzieł Franza Kafki.
Klamra cieszy się wielką popularnością nie tylko wśród studenckiej publiczności. Co jest takiego w tym festiwalu, że nieustannie zaskakuje i przyciąga uwagę widzów?
- Klamra istnieje już ponad ćwierć wieku. To szmat czasu, szczególnie z perspektywy dzisiejszych studentów. Kiedy powstawała, ich nie było jeszcze na świecie. Widownie Klamry stanowią osoby zainteresowane współczesnym teatrem i przynajmniej w ostatnich latach studenci nie są wcale większością. Festiwal przyciąga po prostu swoistym magnetyzmem teatru. Ludzie, przychodząc na spektakl, przekraczają w pewien sposób bramę oddzielającą rzeczywistość od świata iluzji i wyobraźni. Myślę, że taka podróż interesuje ludzi wrażliwych i ciekawych świata. Bywalcami naszego festiwalu z pewnością nie są miłośnicy disco polo (śmiech).
Po spektaklach zawsze odbywają się dyskusje. Czasami ich temperatura jest bardzo wysoka.
- Dyskusje po spektaklach to jeden ze znaków firmowych naszego festiwalu. Jest to na tyle dla nas ważne, że stanowi nawet jeden z warunków uczestnictwa w Klamrze. Nie wszyscy podchodzili kiedyś z entuzjazmem do takich spotkań. Pamiętam twórców, którzy twierdzili, że wszystko, co mieli do powiedzenia, wyrazili w spektaklu i spotkanie z publicznością jest bezcelowe i niepotrzebne. Teraz trudno sobie już wyobrazić festiwalowe przedstawienie bez spotkania i rozmowy.
Temperatura tych dyskusji rzeczywiście jest czasami wysoka. Niektórzy widzowie nie akceptują percepcji świata prezentowanego przez twórców lub interpretacji dzieła dramatycznego zaproponowanej podczas przedstawienia. W takich przypadkach dyskusja jest czasem gorąca, ale dzięki temu nasz festiwal jest jeszcze ciekawszy.
Co chce powiedzieć Klamra o teatrze nieinstytucjonalnym? Jaką wizję tego teatru wasz festiwal proponuje widzom?
- Kiedy zaczynaliśmy nasz festiwal 26 lat temu, rzeczywiście można było mówić o teatrze nieinstytucjonalnym. Przez te lata sytuacja zmieniła się o tyle, że większość z teatrów, które zapraszamy, to już w pewnym sensie instytucje, chociaż w większości działają one wokół stowarzyszeń i fundacji. Mają czasem nawet swoje stałe siedziby, pewną skromną strukturę administracyjną. W tym sensie jest to już obecnie w pełni teatr profesjonalny. Twórcy żyją dla teatru, ale i z teatru. To ważne, bo żeby skupić się na procesie twórczym trzeba mieć zapewnione jakieś zaplecze materialne i organizacyjne. Myślę, że w dzisiejszych czasach najwłaściwszym określeniem dla teatru prezentowanego na Klamrze jest teatr niezależny. To teatr, który nie boi się trudnych pytań, dla którego nie ma tematów tabu. Tym najczęściej odróżnia się od teatru repertuarowego.
Czy jest jeszcze jakaś idea, która spaja program festiwalu?
- Podstawową ideą jest właśnie tytułowa Klamra w nazwie festiwalu. Od początku naszym podstawowym celem jest prezentacja kondycji współczesnego polskiego teatru niezależnego oraz pokazywanie różnorodności i swoistego bogactwa tej sceny. Festiwal nie jest i nigdy nie był jednorodny stylistyczne. Myślę, że na tym polega jego podstawowa wartość. Żyjemy w niezwykle zróżnicowanym świecie. Klamra jest platformą, która daje możliwość opowiadania o tym świecie na rozmaite sposoby i z zastosowaniem wielu środków i form.
Które spektakle i wydarzenia festiwalowe szczególnie byś w tym roku polecił widzom?
- Uwadze widzów polecam oczywiście cały program, który jest dość dokładnie wyselekcjonowany z wielu propozycji, ale szczególnie warte zainteresowania są przedstawienia teatrów, które po raz pierwszy występują na Klamrze, a jest ich kilka.
Jakie to teatry?
- Między innymi krakowski teatr Barakah. Aż trudno uwierzyć, że dopiero po tylu latach spotykamy się na Klamrze. Warto zwrócić uwagę na fakt, że po raz pierwszy w historii festiwalu, w jego ostatnim dniu nie ma przestawienia. Chodziło o to, żeby nieco rozładować program i jestem przekonany, że koncert grupy Voo Voo będzie znakomitym finałem tegorocznych spotkań teatralnych w Od Nowie.
Rozmawiał Grzegorz Giedrys
Wszystkie komentarze