Z jednej strony komiksowy, uroczy w słabości do ludzi Hellboy. Z drugiej stetryczały, znudzony jak mops Książę Ciemności z serialu Sabrina. Diabeł znów gości na ekranach kin i telewizji.
Hellboy to diabeł wezwany przez nazistów podczas drugiej wojny światowej, by stać się bronią totalną. Przejęty przez aliantów, wychowany przez profesora Bruttenholma staje się jednym z największych sprzymierzeńców ludzkości, niejednokrotnie ratując jej skórę przed unicestwieniem. Za swoje zasługi dostaje od Narodów Zjednoczonych tytuł honorowego człowieka. Jest zbudowany jak lekkoatleta, który przesadził ze sterydami i obdarzony przekorną naturą nastolatka. Twórcą postaci jest Mike Mignola, jeden z najbardziej cenionych współczesnych amerykańskich autorów komiksów i ilustratorów. Hellboy był najpierw bohaterem komiksów, później z rozmachem, dzięki reżyserowi Guillermo del Toro (laureatowi Oscarów za Labirynt Fauna i Kształt wody), wkroczył na salony Hollywood. Teraz w kinach ma premierę trzeci pełnometrażowy film o jego przygodach, tym razem w reżyserii Neilla Marshalla i z Davidem Harbourem w roli głównej.
Książę Ciemności z serialu netfliksowego Sabrina, którego drugi sezon właśnie trafił do sieci, jest kompletną odwrotnością Hellboya. Tykowaty, niezgrabny z postury, porusza się, jakby trawił go reumatyzm. Nie żongluje dowcipami. Z wyglądu przypomina kozła skrzyżowanego z nie najprzystojniejszym owadem, mówi nieznoszącym sprzeciwu półszeptem. Nie przepada za ludźmi, traktuje ich jako rozrywkę, a ich życie i losy jak szachownicę, na której według własnego widzimisię bezdusznie przesuwa pionki. Nie jest też głównym bohaterem serialu, choć wokół niego kręci się cała fabuła. Twórcą serialu jest Roberto Aguirre-Sacasa, amerykański reżyser, grafik, który do stworzenia telenoweli zainspirował się (dość luźno) komiksami z serii Archie Comics.
Popkultura chętnie wykorzystuje postać szatana. Nie jest już tak straszny jak w czasach średniowiecza, zaczął uosabiać ducha buntu przeciw krępującym wolność osobistą, seksualną sztywnym normom społecznym i moralnym.
Jest obecny w literaturze, sztuce, muzyce najlepiej, najpełniej i najmocniej pobudzająco wyobraźnię, odnalazł się w kinie. Jeden z apologetów szatana, a później nawrócony chrześcijanin, pisarz, wykładowca Mike Warnke w wywiadzie dla telewizji ABC powiedział, że najlepszym narzędziem promocyjnym dla diabła jest film.
Z jednej strony są Dziecko Rosemary, Egzorcysta, Omen, Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii, które należą do kanonu współczesnej kinematografii. Z drugiej są też oczywiście komedie czy filmy o mniejszym kalibrze emocjonalnym. Brawurowo diabła w Czarownicach z Eastwick zagrał Jack Nicholson, a znany z Nirvany i Foo Fighters muzyk Dave Grohl przeszedł samego siebie w rockowym musicalu Kostka przeznaczenia. W rolę diabła wcielali się też m.in. Robert De Niro (Harry Angel), Al Pacino (Adwokat diabła), Adam Sandler (Brudna robota), Peter Stormare (Constantine). Rzadziej diabłem są kobiety, ale kiedy to już robią, porywają zmysłami, jak Elizabeth Hurley w Zakręconym czy całkowitym brakiem serca, jak gnębiąca swoich podwładnych Meryl Streep w Diabeł ubiera się u Prady. Szatan został też oczywiście bohaterem kreskówek, odwiedził m.in. Barta Simpsona, regularnie nawiedzał bohaterów Miasteczka South Park.
Trzy lata temu Instytut Gallupa przeprowadził badania, z których wynikało, że ponad 60 procent Amerykanów wierzy w jakieś bliżej nieokreślone uosobienie diabła. I nie wiadomo, czy wynika to z religijnego wychowania czy może z nieustannej obecności diabła w kinie.
Łukasz Kamiński
Wszystkie komentarze