Polska, Ukraina, Wielka Brytania 2019 (Mr. Jones) Reż. Agnieszka Holland. Aktorzy: James Norton, Vanessa Kirby, Peter Sarsgaard, Joseph Mawle, Krzysztof Pieczyński
W losach nieco zapomnianego Garetha Jonesa, które na ekranie w Obywatelu Jonesie stają się opowieścią o głodzie prawdy, Agnieszka Holland dostrzegła mocny przekaz na dziś.
Bohater Obywatela Jonesa Gareth Jones to młody walijski dziennikarz doradzający w sprawach zagranicznych byłemu premierowi Davidowi Lloydowi George'owi. Właśnie wrócił z Niemiec. Był tam, w czasie gdy Hitler przejmował władzę, udało mu się nawet przeprowadzić wywiad z nowo wybranym kanclerzem. Teraz postanawia pojechać do Moskwy. Przywiezie materiał, który wstrząśnie światem. A przynajmniej powinien.
Jones urwie się opiekunom i na własne oczy zobaczy, jak klęska głodu wywołana przez Stalina zabija Ukraińców. Uzbrojony jedynie w aparat i lekkie pióro upomina się o ofiary, ale nikt nie chce go słuchać. Zafascynowany komunistycznym eksperymentem świat Zachodu woli milczeć. Dlaczego? Relacje Jonesa kwestionują obraz Kraju Rad jako ojczyzny dobrobytu i postępu wykreowany przez sowiecką propagandę przy istotnym udziale zagranicznych mediów bezkrytycznych wobec reżimu.
Wydaje się, że Agnieszka Holland nakręciła film o Hołodomorze, żeby rozliczając kłamstwa tamtej zbrodni i manipulacje w imię rewolucji, przypomnieć o wartościach, dać jasny przekaz: prawdy nie można przemilczeć w imię prywatnych i politycznych interesów.
Osadzony w latach 30. Obywatel Jones przynosi bardzo aktualną opowieść o cynizmie władzy, cenzurze, koniunkturalizmie mediów. Zakwaterowani w drogim hotelu dziennikarze urządzają dekadenckie imprezy, idą na układy, zamiast zadawać niewygodne pytania.
Do symbolu urasta spór bohatera ze zgorzkniałym Walterem Durantym (świetny Peter Sarsgaard). Korespondent "New York Timesa" na garnuszku Kremla nazwie Jonesa kłamcą, a jego rewelacje panikarską plotką i postawi przeciwko nim własne nazwisko. Za reportaże wychwalające ZSRR Duranty zdobył Nagrodę Pulitzera, której nigdy mu nie odebrano.
Holland łączy orwellowską alegorię (historia Jonesa posłuży tu za inspirację do napisania Folwarku zwierzęcego - właściciel gospodarstwa, które przejmują świnie, ma u George'a Orwella na nazwisko Jones) z thrillerem politycznym. Klasycznym w formie i narracji, może aż nazbyt poprawnym - w każdym razie solidnym, a w kluczowych momentach odpowiednio sugestywnym. Kiedy bohater przesiada się z luksusowego przedziału do drewnianych wagonów bydlęcych i trafia na ukraińską wieś, świat zmienia barwy: obraz staje wyblakły, zimny, jakby zniknął filtr propagandy. Zdjęcia Tomasza Naumiuka uwydatniają te kontrasty.
Grany przez Jamesa Nortona bohater ma w sobie coś z ostatniego sprawiedliwego. Jest odważny, idealistyczny, by nie powiedzieć: naiwny, ale to właśnie ten jego młodzieńczy entuzjazm sprawi, że nie zastanawiając się nad ryzykiem, odkryje wstrząsającą prawdę.
Holland już wcześniej, m.in. w serialu Gorejący krzew o Janie Palachu, udowadniała, ile wobec historii znaczyć może bohaterstwo czy gest protestu zwykłego człowieka, nawet jeśli zostaną stłumione. Tak jak Jones reżyserka również nie uznaje kompromisów, jest zdeterminowana, przenikliwa w odczytywaniu współczesności. Dostrzega niebezpieczne analogie, z niepokojem spogląda na nasze czasy fake newsów i postprawdy. Przestrzega przed tym, dokąd zmierzamy.
Piotr Guszkowski
Wszystkie komentarze