Wielka Brytania, Włochy, USA, Argentyna 2019 (The Two Popes). Reż. Fernando Meirelles. Aktorzy: Jonathan Pryce, Anthony Hopkins
W cieniu burzy po wycieku tajnych dokumentów z Watykanu Benedykt XVI chce się widzieć z kardynałem Bergogliem. O czym mogło rozmawiać wówczas Dwóch papieży - ten obecny i jego następca?
Scenarzysta Anthony McCarten wyobraził sobie relacje pomiędzy dostojnikami, w szczególności jak wyglądałyby kluczowe dla niespodziewanego przekazania władzy rozmowy. Zafascynowany wyjątkową sytuacją, kiedy to żyje dwóch papieży, napisał dialogi na podstawie encyklik oraz publicznych wypowiedzi obu. W ten sposób dochodzi do zderzenia przeciwstawnych wizji Kościoła we współczesnym świecie, a przede wszystkim konfrontacji dwóch osobowości.
Zapowiada to już ich pierwsze spotkanie w. łazience, chwilę przed konklawe po śmierci Jana Pawła II. Jorge Maria Bergoglio pogwizduje przy myciu rąk. - Co to za hymn? - pyta Joseph Ratzinger. - Dancing Queen Abby - słyszy w odpowiedzi.
- Kościół zagłosował za odroczeniem zaległych reform. Więcej zdziałam jako pleban - ocenia Bergoglio po wyborze prowadzącego bezpardonową kampanię Ratzingera, po czym wraca do Buenos Aires. Siedem lat później zostaje wezwany do Rzymu. Liczy, że dostanie podpis na wniosku o emeryturę. Jednak zdaniem Benedykta XVI rezygnacja Bergoglia zostałaby uznana za krytykę, już wcześniej nie krył przecież rozczarowania pontyfikatem. Poza tym papież ma wobec niego inne plany, sam bowiem podjął ważną decyzję.
W zmagającego się ze skandalem i własnymi wątpliwościami Benedykta XVI wciela się tu Anthony Hopkins. Ujawnia błyskotliwy umysł teoretyka, choć pokazany został jako samotnik, którego rozrywką jest Komisarz Alex, a słabością. łyk fanty. Jego konserwatyzmowi zostaje przeciwstawiony uśmiech Bergoglia - w tej roli Jonathan Pryce: prostolinijnego, wyrzekającego się wygód, rozumiejącego wypaczenia klerykalizmu. Różnice są aż nadto widoczne. Lecz to uproszczenie pozwala reżyserowi Fernando Meirellesowi przeprowadzić wywód dotykający kwestii wiary, dylematów władzy i wcale nie niemożliwej przyjaźni.
W końcu zdecydują się przed sobą wyspowiadać. Spędzają coraz więcej czasu razem - najpierw w ogrodach Castel Gandolfo, potem m.in. w Kaplicy Sykstyńskiej - i początkowy konflikt, wzajemne docinki i łapanie się za słówka, zamienia się w dialog. Dialog prowadzony w dobrym tempie, napisany ze swadą, z wyczuciem również zagrany. Obok dogmatów i rozważań iście filozoficznych (czym się różni zmiana w myśleniu od kompromisu) znajdzie się sporo miejsca na piłkę nożną, tango czy Beatlesów. W tym ujęciu obaj papieże okazują się obdarzeni poczuciem humoru i także z humorem zostają potraktowani. Obserwujemy, jak zbliżają się do siebie. Widoczne jest to w postawie Benedykta XVI i kreacji Hopkinsa: z początku oschłego, sztywnego, zachowującego dystans - także fizyczny, i powagę urzędu. MCarten umiejętnie to w scenariuszu przełamuje, np. anegdotą o tym, że kiedy papież musi poruszyć trudną sprawę, przechodzi na łacinę.
Przyjemnie patrzy się na starcie aktorów potrafiących nadać postaciom głębię. Fascynująca relacja starszych ludzi, którym wydaje się dzielić wszystko, niepotrzebnie rozbija się jednak o fragmenty biograficznego portretu papieża Franciszka w schematycznych retrospekcjach. Nawet dotykając mrocznych rozdziałów jego przeszłości z czasów junty, Meirelles pozostaje wobec Bergoglia raczej bezkrytyczny.
Jeśli miałbym coś zarzucić Dwóm papieżom, to właśnie zbyt łatwe rozgrzeszenie: film prześlizguje się po najbardziej drażliwych dla Kościoła kwestiach, winach i zaniechaniach. A nie wszystko da się zbyć wzruszeniem czy nawet najbardziej błyskotliwym żartem. Rozumiem, że takie podejście wynika z natury bohaterów, ale przecież to spotkanie mogło przynieść więcej niż tylko ciekawe studium charakterów.
Piotr Guszkowski
Wszystkie komentarze