Francja/Niemcy 2019. Reż. Alice Winocour. Aktorzy: Eva Green, Zélie Boulant, Matt Dillon, Aleksiej Fatiejew, Lars Eidinger
Dramat. O tym, jak trudno jest pogodzić karierę astronautki z rolą matki.
Choć w tle mamy wyprawę w kosmos, film nie jest żadnym science fiction ani wysokobudżetową produkcją, do jakiej przyzwyczaili nas Amerykanie. Cała akcja Proximy rozgrywa się na Ziemi podczas przygotowań do kosmicznej podróży, a nie w jej trakcie.
Francuska Sarah (Green), samotnie wychowująca ośmioletnią Stellę, jest ambitną astronautką, której udaje się zakwalifikować do lotu załogowego na Marsa, misji zakładającej roczny pobyt na stacji kosmicznej. Ostatni etap przygotowań odbywa się w Rosji, Sarah wyjeżdża więc do tamtejszego ośrodka, zostawiając córeczkę pod opieką ojca, astrofizyka mieszkającego w Niemczech. Ale rozłąka okazuje się bardzo bolesna.
Główny konflikt filmu specjalnie nowy nie jest. Trudności w pogodzeniu kariery zawodowej z macierzyństwem są zjawiskiem częstym, napisano o nim całe tomy i nakręcono mnóstwo filmów. To, co tutaj specyficzne, to zawód matki - i bardzo niebezpieczny, i wiążący się z rozstaniami, i to o szczególnym charakterze. Można wyobrazić sobie wiele profesji, w których matka musi niekiedy wyjechać na dłuższy okres. Tyle że wyjazdy te, nawet najodleglejsze, odbywają się w granicach naszej planety, tutaj się je opuszcza, udaje w inny świat.
Ale to dopiero przyszłość, a na razie znajdujemy się w zamkniętym, izolowanym od świata ośrodku, gdzie kontakty z członkami najbliższej rodziny są bardziej ograniczone, niż Sarah się spodziewała. Znosi to ciężko, bo nie dość, że łamie daną córce obietnicę, to jeszcze dowiaduje się, że ta nie bardzo potrafi się odnaleźć w swoim nowym otoczeniu.
Śmiertelne zagrożenie znajduje się jeszcze za horyzontem i w najgorszym razie Sarah po prostu nie poleci na wymarzoną misję. Byłoby to z pewnością jej zawodową klęską.
Jest w "Proximie" wyraźna nuta feministyczna. Sarah znajduje się w tradycyjnie "męskim świecie" i aby zostać w nim w pełni zaakceptowana, musi być nie tylko dobra, ale lepsza od facetów. A traktowana jest momentami nie jako zawodowiec, ale kosmiczna turystka. W wyprawie ma uczestniczyć oprócz niej dwóch mężczyzn: Amerykanin i Rosjanin. Zgodnie z francuskimi sympatiami narodowymi Rosjanin jest ciepły i serdeczny, zaś Amerykanin (Dillon) arogancki i protekcjonalny. Miłe przyjęcie, nie ma co!
Co w filmie podobało mi się najbardziej, to surowy, niemal dokumentalny realizm. Proxima kręcona była w prawdziwych ośrodkach przygotowawczych, została solidnie zriserczowana i umożliwia obejrzenie od kuchni, jak wygląda trening astronautów, testy, sprawdziany i środowiskowe obyczaje.
Na uwagę zasługuje też bardzo ciekawa gra Evy Green. Jej Sarah przeżywa gwałtowne emocje, ale wie, że - pod groźbą usunięcia z programu - nie może ich okazać, musi udawać, że wszystko jest świetnie. I tę trudną kombinację Green wykonuje znakomicie. Sam film też jest powściągliwy, chłodny, niemal zimny, ale tam, gdzie w tle majaczy kosmos, jest to odpowiednia temperatura.
Paweł Mossakowski
Wszystkie komentarze