Kiedy graliśmy oba koncerty Chopina, w trakcie jednego z nich solista się pomylił, a dyrygent, niestety, nie był w stanie go odnaleźć. I po chwili błądzenia zatrzymał całą orkiestrę, powiedział, od jakiego miejsca będziemy grać. I ruszyliśmy dalej. Cóż, ten koncert dość niechlubnie utkwił mi w pamięci.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.