- Pani posłanka krzyczała, że kobiety są dyskryminowane. Zapomniała o tym, że toruńska Lewica przy układaniu list wyborczych nie zwróciła się do lokalnych działaczek, aktywistek i społeczniczek, jak to miało miejsce w niektórych miastach - piszą przedstawicielki Toruńskiej Brygady Feministycznej.
- Dla mnie oczywiste jest, że członkiniami rady powinny być kobiety, które mają osiągnięcia w swojej dziedzinie, jeśli mają działać dla środowisk kobiecych i pana prezydenta. Nie chodzi o ciało awanturujące się, tylko wspomagające. Chodzi o ciało kompetentne - tłumaczy Aleksandra Łukomska-Smulska, szefowa Toruńskiego Oddziału Europejskiej Unii Kobiet, z którą prezydent Michał Zaleski podpisał deklarację w sprawie powołania Toruńskiej Rady Kobiet.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.