Sąd odwoławczy zaostrzył wyrok Mirelli P., lekarce ze szpitala przy ul. Batorego w Toruniu, która odmówiła pomocy 28-latkowi po ciężkim wypadku drogowym. Odsunął ją na dwa lata od zawodu i podwoił grzywnę
W areszcie dalej siedział będzie Jan K., trener piłkarek Cergii, podejrzany o molestowanie zawodniczki - zdecydował w czwartek toruński sąd. Zaczął się też proces 31-latka, który - według śledczych - próbował wykorzystać seksualnie 9-latkę w Domu Harcerza.
Zawód lekarza nadal będzie mógł wykonywać toruński anestezjolog Lech G., skazany za narażenie życia 58-letniej brodniczanki, która zmarła po rwaniu zęba pod narkozą. Sąd oddalił apelację prokuratury, żądającej odsunięcia go od pacjentów
Na trzy oraz trzy i pół roku więzienia skazał sąd dwóch młodych opryszków, którzy obrabowali w Toruniu dostawcę pizzy - odebrali mu zamówiony wypiek i pieniądze, a następnie próbowali zmusić, by wypłacił gotówkę z bankomatu.
Czy 69-letni trener trzecioligowej żeńskiej drużyny piłkarskiej Cergia Toruń molestował seksualnie 16-letnią podopieczną? Sąd aresztował go pod tym zarzutem na trzy miesiące.
Niespodziewany zwrot w procesie byłego już policjanta Bartosza P., który po służbie uderzył po pijanemu polonezem w karetkę. Mężczyzna długo upierał się, że samochód prowadził jego kolega, ale tuż przed wyrokiem przyznał się do winy. Nic nie zyskał.
- 55-latek, który zamordował syna toruńskiego radnego, odebrał sobie życie, bo obowiązków nie dopełnili eskortujący go policjanci - uważa prokuratura. Zarzuty postawiła trzem funkcjonariuszom, ale trzyma to w tajemnicy.
Tragiczny wypadek przytrafił się w piątek ok. godz. 18 w Obórkach pod Brodnicą
Dwóch chłopców z Grudziądza poskarżyło się na trenera rodzicom, a ci zaalarmowali prokuraturę
Anestezjolog Lech G. z Torunia został skazany na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu i ok. 33 tys. zł kar finansowych, bo naraził życie pacjentki, która zmarła po rwaniu zęba pod narkozą. Sąd uznał, że świadomie zwiększył ryzyko zabiegu, ale nie odsunął go od zawodu.
Pod zarzutem zamordowania 72-latki z sąsiedztwa stanął w poniedziałek przed toruńskim sądem 50-letni Zbigniew W. Motywem zbrodni najpewniej był rabunek, co sugeruje sam oskarżony. Ale do winy się nie przyznaje.
Aż ośmiu policjantów z Torunia i okolic dorobiło się ostatnio procesów za pospolite, w większości drobne grzeszki. Zwykle są to przypadki jakby żywcem wyjęte z popularnych za komuny dowcipów o milicjantach - ofermach. Oddajmy - żaden z funkcjonariuszy nie splamił munduru na służbie. Prawo mieli złamać po pracy. Przed prokuratorem niemal wszyscy hołdowali zasadzie: jeśli złapią cię za rękę, mów, że to nie twoja ręka. Rzadko tłumaczyli swoje czyny własną głupotą.
Sąd wraca do najpoważniejszej w ostatnim czasie rozróby kiboli w Toruniu. O udział w zamieszkach pod stadionem przy ul. Bema prokuratura oskarżyła 11 mężczyzn. Jeszcze przed procesem postraszyła ich wnioskami o bezwzględne więzienie.
Sąd postanowił aresztować Ewę P., która niegdyś publicznie wyznała, że ojcem jej dziecka jest były już proboszcz parafii na Bielawach. Okazało się to konieczne, by móc wreszcie oboje ukarać za posłużenie się w banku sfałszowanym dokumentem.
Choć zdawało się to nierealne, śledczy znaleźli ciało okrutnie zamordowanego dziewięć lat temu Zygmunta K. Dwaj podejrzani o tę zbrodnię wskazali, że zakopali go w lesie, lecz pogubili się, w którym miejscu. Bezradni byli saperzy i poszukiwacze skarbów. Rezultat dała współpraca z archeologami z UMK.
Mężczyzna wyskoczył z drugiego piętra kamienicy na ul. Szczytnej. Szczegóły badają policja i prokuratura rejonowa.
Pod zarzutem dokonania czterech bulwersujących przestępstw przy toruńskim dworcu autobusowym stanął w czwartek przed sądem 27-letni Mirosław B. Prokuratura dowodzi m.in., że zgwałcił 11-letniego chłopca.
Trzy lata więzienia dostał w toruńskim sądzie 26-letni Norbert C. za to, że oszukiwał starsze panie metodą na wnuczka. Ma też zwrócić im pieniądze - łącznie 114,9 tys. zł. Mimo że nie wyłudził ich dla siebie.
Były wuefista z podstawówki w Wąbrzeźnie nie uniknie odsiadki dwuletniego wyroku za skok na bank. Jego starania o odroczenie wykonania kary skończyły się fiaskiem.
Dorabiając do pensji policjanta, Patryk G. próbował zaniżać cło za tablety, które importował z Chin. A gdy okazało się, że nie spełniają one norm, chcąc uniknąć opłat, fałszywie zgłosił, że mu je skradziono - dowodzi toruńska rokuratura.
- Podczas stłuczki z karetką pogotowia spałem pijany na tylnej kanapie. Prowadził kolega - twardo utrzymuje w sądzie Bartosz P., były już toruński policjant, oskarżony m.in. o jazdę na podwójnym gazie.
Czy 33-letni pedagog z Grudziądza zgwałcił 14-latkę poznaną przez internet? Czy szantażem chciał zrobić z niej prostytutkę, która miała dla niego pracować? Odpowiedź na te pytania da proces rozpoczęty w środę w toruńskim sądzie.
Dzielnicowy z komisariatu na toruńskim Rubinkowie na służbie strzegł porządku, a w czasie od niej wolnym... kradł i rabował - dowodzi prokuratura, oskarżając go m.in. o napad na dom i grabież 100 tys. zł.
Sześcioletnim zakazem prowadzenia pojazdów i więzieniem w zawieszeniu ukarał sąd 25-letniego Jakuba W., który po pijanemu rozjechał oplem vectra fotoradar toruńskiej straży miejskiej. Wyrok zapadł bez procesu.
Próbę zabójstwa 13-miesięcznego chłopca przypisała prokuratura 54-letniej Marii M., której proces zaczął się w Toruniu. Przed zarzutem kobieta pracowała w sądzie - była sekretarką.
600 tys. zł zadośćuczynienia za 23-miesięczny niesłuszny areszt przyznał sąd toruńskiemu biznesmenowi Mieczysławowi Raczkierowi, który został pomówiony o związki z łódzką mafią, tzw. ośmiornicą.
Bez pobłażania obszedł się sąd z dwoma mężczyznami, którzy uwięzili w bagażniku auta 16-latkę, a następnie dachowali w rowie. Jednemu wymierzył 2,5 roku bezwzględnej odsiadki, drugiemu karę o dwa miesiące krótszą.
Po dziewięciu latach wyjaśnił się powód zaginięcia 43-latka z toruńskiego Rubinkowa. Śledczy dowodzą, że został zamordowany. Sąd aresztował za tę zbrodnię dwóch mężczyzn, mimo że wciąż nie wiadomo, gdzie ukryli ciało.
Nożownik, który zamordował syna toruńskiego radnego oraz poranił jego partnerkę, przyznał się na przesłuchaniu do winy, ale nie podał jednoznacznie, co pchnęło go do zbrodni. Prokuratura chce, aby sąd zamknął go w areszcie. Decyzja w piątek.
- Kiedy oskarżony bluzgał i krzyczał, że jest znany, szczerze mówiąc, myślałem, że to właściciel pizzerii ze Starówki - zdradził w toruńskim sądzie policjant, którego miał znieważyć popularny tancerz Rafał M.
Odważniej przyszłość na wolności może planować niegdysiejszy lider toruńskiego półświatka Adam R. Sąd apelacyjny uchylił mu pięcioletni wyrok za handel narkotykami na masową skalę.
Toruński policjant Bartosz P. uderzył po pijanemu polonezem w karetkę pogotowia, a następnie nakłonił kolegę, aby ten... wziął winę na siebie. Szwindel nie przeszedł jednak w prokuraturze i obaj staną przed sądem.
Śledczy ustalają, co wydarzyło się w mieszkaniu przy ul. Armii Krajowej w Brodnicy, gdzie znaleziono martwą 34-latkę i poranionego męża. Prawdopodobnie doszło tam do rodzinnej tragedii.
Nie ma potrzeby umieszczania w schronisku 16-latka, który w katastrofie drogowej pod Chełmnem zabił siedmioro przyjaciół - postanowił wczoraj sąd. Stało się tak m.in. dlatego, że chłopak przyznał się do winy.
Prokuratura jest już gotowa do procesu 27-latka, któremu przypisuje zgwałcenie 11-letniego chłopca na skwerze przy dworcu autobusowym w Toruniu. Ponadto będzie dowodzić, że dopuścił się on w tym miejscu jeszcze innych poważnych przestępstw.
Najwcześniej w środę dowiemy się, dlaczego zmarło sześciomiesięczne niemowlę z Aleksandrowa Kuj. Niewykluczone, że to wypadek - chłopiec spał razem z ojcem, mógł się udusić.
Adam R., najbardziej zuchwały spośród toruńskich przestępców, znowu jest na wolności. Skończył odsiadywać wyroki za kierowanie gangiem, udział w strzelaninie w sądzie, pobicia, wymuszanie haraczy itp. Spędził za to w więzieniu 11,5 roku.
Domniemany młody sprawca katastrofy drogowej w Klamrach pod Chełmnem, w której zginęło siedmioro nastolatków, wciąż nie jest w stanie zeznawać - zaplanowane przez sąd na czwartek przesłuchanie nie odbędzie się.
Chłopak mający odpowiadać za śmierć siedmiorga nastolatków w katastrofie drogowej w Klamrach pod Chełmnem siadł za kierownicą auta, bo ponoć wypił mniej niż koledzy. Sąd zamierza przesłuchać go w następny czwartek.
Prokuratura potwierdza, że prawdopodobny kierowca samochodu, w którym zginęło 7 osób, wcześniej pił alkohol. Przeżył, ale nie będzie sądzony jak dorosły, bo ma dopiero 16 lat.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.