Bartosz D. katował szczeniaka i zostawił go w kałuży krwi. W więzieniu nie spędził nawet dnia i nie zapłacił ani złotego. Bo wyrok sądu jest nieprawomocny. Wkrótce rusza proces apelacyjny oprawcy psa Fijo.
Na bezwzględne więzienie skazał sąd w Toruniu właściciela skatowanego szczeniaka Fijo. - Oskarżony działał ze szczególnym okrucieństwem. Brutalnie potraktował szczenię, członka rodziny - uzasadniała sędzia.
- Widząc mężczyznę, wpadał w katatonię, udawał, że nie żyje. Można stwierdzić, że doznał krzywdy od człowieka i nie był to jednorazowy incydent - zeznała behawiorystka, opisując zachowanie psa Fijo. Oskarżony o jego skatowanie czeka na wyrok. Grożą mu trzy lata więzienia i spore koszty procesu.
- Bardzo prawdopodobne, że urazy zostały zadane narzędziem tępym o niewielkiej powierzchni - tak biegli określili obrażenia, jakich doznał pies Fijo. Proces jego byłego właściciela Bartosza D. jest w toku
Trzy lata więzienia grożą 30-letniemu Bartoszowi D. z Chełmży, oskarżonemu o skatowanie pieska Fijo. Z opinii biegłych wynika, że szczeniak mógł być bity, np. pięścią, łokciem lub kolanem.
Sąd w Toruniu zgodził się tymczasowo aresztować 30-letniego Bartosza D. z Chełmży, podejrzanego o skatowanie pieska Fijo. Grozi mu do trzech lat więzienia, mężczyzna nie przyznaje się do winy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.