- Praktycznie nie ma dnia, żebyśmy nie przyjęli pacjenta po próbie samobójczej. Oficjalnie policzone próby samobójcze to zaledwie ułamek wszystkich podejmowanych - mówi dr Mirosław Dąbkowski, psychiatra dzieci i młodzieży.
Na Zachodzie kapitalizm, który zbudował struktury, w których dzisiaj większość z nas pracuje, ewoluował przez około 100 lat, a u nas przez 15 albo 20. Społeczeństwo nie dojrzało do tak szybkich zmian.
Marszałek województwa otworzył pawilon oddziałów psychiatrycznych w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu.
Robert Kwiatkowski, poseł Lewicy z Torunia, złożył interpelację do ministra zdrowia w sprawie dramatycznej sytuacji w lecznictwie psychiatrycznym dzieci i młodzieży. Zwraca uwagę na rosnącą liczbę prób samobójczych w tej grupie wiekowej i brak specjalistów.
Możliwości przewiezienia pacjentów oddziału psychiatrycznego zakażonych koronawirusem do innych placówek są niewielkie, więc szpital w Lipnie szkoli psychiatrów do opieki nad nimi.
Stowarzyszenie Polska 2050 w woj. kujawsko-pomorskim organizuje zbiórkę dla oddziałów psychiatrii dziecięcej trzech szpitali w regionie.
Pandemia okazała się łatwym usprawiedliwieniem dla zerwania kontaktu z osobami starszymi w rodzinie. Oprócz osamotnienia zmagają się z lękiem, bo koronawirus jest dla nich realnym zagrożeniem.
Około 80 proc. pacjentów przyjmowanych na oddział kliniczny psychiatrii młodzieży w Toruniu jest po próbach samobójczych. To około 200 osób rocznie.
Od lat zajmuję się mrocznymi obszarami związanymi z psychoterapią i psychologią i nieustannie kontaktują się ze mną ludzie, którzy w jakiś sposób zostali skrzywdzeni przez terapeutów. Ich historie nikogo właściwie nie obchodzą, ich skarg nie słuchają żadne instytucje w Polsce - mówi psycholog Tomasz Witkowski.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.